wyjazdy kibica Legii Warszawa
Pod koniec kwietnia, zaraz po meczu przyjaźni Legii z Pogonią, wybrałem się w odwiedziny do starych znajomych przebywających na obczyźnie, w Anglii, w Londynie. Celem mojej podróży było nie tylko spotkanie z przyjaciółmi ale również zakupy oraz zwiedzenie miejsc do tej pory przeze mnie nie odkrytych. Londyn znałem na tyle dobrze, by móc się po nim swobodnie poruszać, a zafascynowany ostatnimi czasy modą – stylem „football casuals” doskonale wiedziałem do jakich sklepów muszę pójść. Stone Island, CP Company, Fred Perry, Lyle & Scott, na pewno słyszeliście o tych markach, lub też widzieliście kibiców w nich ubranych. O modzie stadionowej jeszcze napisze odpowiedni artykuł, w którym postaram przybliżyć Wam ten temat, jak również zrelacjonować tą część mojego tripa ukierunkowanego na zakup ubrań.
Żeby nie siedzieć przez cały czas w Londynie, postanowiłem wyruszyć na północ kraju. Zawsze chciałem zobaczyć mecz Premier League oraz doświadczyć atmosfery jaka panuje na meczach angielskiej ekstraklasy, pomimo tego, że nie kibicuję żadnej z angielskich drużyn. Już miesiąc wcześniej planując cały wyjazd, zakupiłem bilet na mecz obecnego mistrza Anglii, Manchesteru City, który 27 kwietnia podejmował West Ham United (nota bene w tym samym dniu co Legia Warszawa Piast Gliwice). Bilet najtańszy, za 32 funty, na trybunę rodzinną za bramką, przyszedł do mnie pocztą, na polski adres, tydzień po zakupie. Z tego względu, że mecz był o godzinie 12:45, a droga z Londynu do Manchesteru autobusem trwa aż 5 godzin, do miasta przyjechałem dzień wcześniej. Nocowałem w hostelu poznając przy okazji masę ludzi, zwiedzając również imprezową część miasta oraz National Football Museum, z którego fotki poniżej.
Na samym stadionie pojawiłem się godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Nie byłem w ogóle sprawdzany przez ochronę. Swój dość spory plecak zostawiłem wcześniej w depozycie i nie miałem żadnych problemów żeby wejść na trybuny z aparatem. Skosztowałem cateringu oferowanego kibicom i muszę stwierdzić, że lepsze hot dogi podawane są na Legii. Nie tylko lepsze ale i 3 razy tańsze.
Oczywiście na stadionie sprzedawany był rozcieńczany browarek, jednak nie można było wejść z nim na trybuny. Mogłem swobodnie poruszać się wokół trybun. Chcąc wejść na sektory niedaleko kibiców gości, musiałem pokazać swój bilet. Co ciekawe na stadionie znajdowały się punkty bukmacherskie, gdzie można było obstawiać nie tylko wynik spotkania.
Atmosfera na meczu żenująca. Coś jak na Legii podczas protestu. Głównie śpiewali kibice West Hamu, lecz sił starczało im na kilka fraz swoich pieśni. Pojedyncze krzyki, wzajemne obrażanie, wszystko to na poziomie polskiej trzeciej Ligii. Ogólnie każdy oglądał mecz na siedząco, wstając jedynie w sytuacjach podbramkowych do 23 minuty spotkania. Wtedy to cały stadion rozpoczął owacje na stojąco, na telebimie pojawiła się sylwetka tragicznie zmarłego Marca Viviena Foe, grającego kiedyś w Manchesterze z nr 23.
Fakt, że mecze Premier League to istny piknik potwierdza sytuacja, jaka miała miejsce pod koniec spotkania. Kibice gości napompowali piłkę plażową i zaczęli się nią bawić, odbijając między sobą. Piłka ta zawędrowała nawet na drugą stronę stadionu, właśnie na sektor rodzinny i miałem wrażenie, jakby była największą atrakcją tego spotkania. Kiedy wypadła na murawę, podał ją powrotem bramkarz gości, za co został nagrodzony brawami. Gdy piłka wypadła po raz drugi, pani steward zatrzymała ją przy sobie, kończąc zabawę kibiców po czym została solidnie wybuczana.
Zdawałem sobie sprawę, jaki jest klimat na angielskich stadionach i mecz ten to potwierdził. Jeżeli chcecie w spokoju, na siedząco, nie zdzierając gardła obejrzeć mecz, to na pewno Wam się to spodoba. Tylko co w tym fajnego? Chyba jedynie tylko to, jak grają piłkarze na boisku. Mecz Manchesteru z West Hamem przypominał mi troszeczkę mecz Legii z Bełchatowem, tyle, że poziom sportowy jaki prezentowali piłkarze City był o klasę wyżej. Czy wrócę jeszcze na angielskie stadiony? Mam nadzieję, że tak i będzie to już podczas najbliższej jesieni, kiedy to Legia będzie grać w Lidze Mistrzów. Moglibyśmy pokazać wtedy angolom, jak wygląda prawdziwy doping, najlepszej ekipy w Polsce.
Spotkanie Manchester City – West Ham United zakończyło się wynikiem 2:1. Manchester dominował przez całe spotkanie, kontrolując jego przebieg. Zespół Wes Ham zdobył bramkę dopiero w doliczonym czasie gry.