wyjazdy kibica Legii Warszawa
Lokeren miał być ostatnim wyjazdem zagranicznym w tym sezonie i był nim dla niemal wszystkich kibiców Legii Warszawa z uwagi na zakaz wyjazdowy nałożony przez UEFA. Mieliśmy czego żałować, gdyż wylosowaliśmy Ajax Amsterdam, bardzo atrakcyjnego rywala zarówno pod względem sportowym jak i kibicowskim, o atrakcjach samego miasta nie wspominając.
Pomimo zakazu, kibiców Legii w Amsterdamie nie mogło zabraknąć. Jedni mieli bilety (w większości vipowskie, ogarnięte przez klub lub sponsorskie) inni liczyli, że dopiero je kupią na miejscu. Niestety, wejść na mecz mogły jedynie osoby ze wspomnianymi specjalnymi wejściówkami od klubu/sponsorów, lub osoby posługujące się zagranicznymi dowodami tożsamości. Tym razem blog legi0nista.com otrzymał akredytację, za co jeszcze raz chciałbym podziękować Rzecznik Prasowemu Legii Warszawa Izabeli Kuś.
Do Holandii udaliśmy się w środę, samolotem linii KLM, bezpośrednio do Amsterdamu. Na lotnisku spotkaliśmy Legionistów, którzy mieli wynajęty lot czarterowy, odlatujący kilkanaście minut po naszym. Od razu zwróciłem uwagę na Miro Radovicia, który przez cały czas oczekiwania w hali odlotów rozmawiał przez telefon. Wiadome było, że coś jest na rzeczy, zwłaszcza w obliczu porannych spekulacji prasowych na temat jego rzekomego odejścia.
Po dotarciu do Amsterdamu od razu udaliśmy się w okolice stadionu. Na godzinę 19:30 zaplanowana była konferencja prasowa trenera i zawodnika Legii, na godzinę 20 trening, którego pierwsze piętnaście minut otwarte były dla dziennikarzy. Konferencję zdominował oczywiście temat Rado. Trener Berg ściemniał, że zostaje, trochę co innego mówił Ivica. Suma summarum wszyscy wiedzieli, że odejście naszego najlepszego zawodnika jest bardziej niż pewne, co potwierdziło się następnego dnia, kiedy został podany wyjściowy skład na Ajax. Naszego asa, zabrakło nawet na ławce rezerwowych…
Jako, że stadion oddalony jest od centrum około 10 km, jedynym sensownym sposobem na przebycie takiej odległości było skorzystanie z żółtej linii metra z wysiadką na stacji Bijlmer Arena.
Zanim dotarłem na mecz, na mieście spotkałem grupkę kibiców z Legii. Niestety nie mieli biletów, a wyjazd potraktowali mocno turystycznie, co widać na załączonym obrazku.
Na mecz wyruszyłem około 2 godzin przed jego rozpoczęciem. Pociąg był pełen kibiców, którzy nie szczędzili gardeł. Po wyjściu z metra moim oczom ukazał się wielki kompleks knajp, barów, restauracji tuż pod samą stacją i stadionem. Rewelacyjne miejsce gdzie można bawić się do ostatniej chwili przed meczem i dłuuugo po jego zakończeniu.
Na recepcji dla osób mający akredytacje „foto” czekały specjalne kamizelki. Po ich odebraniu, razem z reszta napotkanych fotoreporterów udaliśmy się do specjalnego pomieszczenia z cateringiem, skąd mieliśmy bezpośrednie wyjście na murawę.
Ponad pięćdziesięcio-tysięczny stadion Ajaxu wypełnił się niemal w całości, dzięki czemu przygotowana oprawa zaprezentowała się całkiem nieźle. Każdy kibic machał specjalnymi chorągiewkami, natomiast ultrasi przygotowali okolicznościową flagę.
Ciężko mi powiedzieć ilu kibiców z Polski weszło na stadion. Na pewno było ich ponad 100. Czasami było ich nawet słychać, choć na krótko to zaznaczyli swoją obecność.
Jeśli chodzi o młyn Ajaxu, to jego główna część (VAK410) znajdowała się na górze, po lewej stronie za bramką. To stamtąd intonowane były wszystkie pieśni, do śpiewania których przyłączał się głównie sektor kibiców siedzących bezpośrednio za bramką (F-Side). Pomimo tego, że obydwa sektory były zgromadzone bardzo blisko siebie, to śpiewali bardzo nierówno. Pieśni były melodyczne, a gdy do śpiewów dołączał się cały stadion, było naprawdę głośno. W obydwu młynach machano flagami na kijach. Pirotechnika ograniczyła się jedynie do kilku achtungów. Ogólnie rzecz biorąc – nuda! Więcej działo się na murawie, ale zamiast się rozpisywać na ten temat zobaczcie zdjęcia z meczu. Wystarczy spojrzeć na Żyro, żeby wiedzieć, że on nic tego dnia nie strzeli, nawet z metra do pustej.
Zwróćcie uwagę na flagi zgodowe Ajaxu i Cracovi.
Czy przypadkiem to nie są dwie lewe ręce? :)
Po meczu, nie czekając na pomeczową konferencje prasową, wraz tłumem kibiców Ajaxu oraz kilkunastoma napotkanymi po drodze kibicami Legii, udaliśmy się z powrotem do centrum. Nie kryliśmy się faktem, iż kibicujemy Legii, pomimo tego nikt nam nie zwracał uwagi i nie zaczepiał. Podróż metrem odbyła się spokojnie, bez żadnych incydentów.
Kolejnego dnia udaliśmy się do Hagi w poszukiwaniu przygód. Pogoda co prawda nie dopisała, bo strasznie się rozpadało, aczkolwiek czas spędzony w stolicy Holandii był równie udany co w Amsterdamie. W sobotę miał miejsce mecz naszych przyjaciół FC Den Haag – Zwolle (zakończony wynikiem 3:2). Niestety, z uwagi na wieczorny powrót do Warszawy musieliśmy odpuścić sobie ten punkt wycieczki. Kibiców Legii na tym meczu również nie zabrakło – dwóch spotkaliśmy w centrum.
Zrobiliśmy małe rozeznanie miasta, które osobiście spodobało mi się bardziej niż Amsterdam. Nie ma takich tłumów, jest o wiele spokojniej ale też jest się gdzie zabawić. Trzeba będzie tam wrócić w jakiejś cieplejszej porze roku, to już postanowione. Tymczasem bardzo oczekuję rewanżowego meczu z Ajaxem na Łazienkowskiej. Jeśli przejdziemy, a mamy na to całkiem spore szanse, czekać mnie będzie jubileuszowy, dziesiąty zagraniczny wyjazd!
Poniżej łapcie fotki z Amsterdamu i Hagi. Do zobaczenia wkrótce!
Amsterdam
Haga