wyjazdy kibica Legii Warszawa
Derby Belgradu to hasło, które elektryzuje każdego fanatyka piłki nożnej. Gorąca atmosfera na trybunach, doping, pirotechnika – to wszystko w dawce przekraczającej wszelkie standardy można doświadczyć jedynie na najlepszych i najciekawszych piłkarskich derbach na świecie.
Plan był prosty, pojechać na 148 derby pomiędzy Crveną Zvezda, a Partizanem Belgrad i doświadczyć tej niesamowitej atmosfery. Niestety termin spotkania bardzo nas zawiódł, gdyż nie mogliśmy się wtedy udać do stolicy Serbii. Zachęceni postkomunistycznym klimatem jaki zaznaliśmy w Kijowie, nie zmienialiśmy już kierunku wyjazdu, chociaż derby Mediolanu mocno kusiły. Pomimo przeciwności pojechaliśmy wiec do Belgradu przetrzeć szlaki przed przyszłymi wizytami w tym mieście.
Nasze porównywania Belgradu do Kijowa wcale się nie sprawdziły (Kijów jest o wiele ładniejszy, czystszy i nie śmierdzi!). Może tylko w jednej kwestii – cen. Noclegi, jedzenie, ogólnie rzecz biorąc – życie w Belgradzie jest o wiele tańsze niż chociażby u nas w Warszawie. Ponadto, jak sami wiecie Serbia nie jest członkiem Unii Europejskiej, stąd brak jest tam absurdalnych nakazów i zakazów. Pierwsze co się dało zauważyć to, że wszędzie można palić papierosy. Bar, restauracja, przystanek autobusowy, taksówka, stadion, wszędzie można jarać. W dodatku jarają wszyscy w około. Poza tym, najważniejsze – w plenerze można pić piwko i nikogo to zbytnio nie interesuje.
Wracając do meritum. Nie pojechaliśmy tam przecież tylko w celach turystycznych. Belgrad to miasto, w którym swoje mecze rozgrywa nie tylko Crvena i Partizan, ale również OFK Belgrad, Rad Belgrad, Cukaricki i FK Vozdovac. Co więcej, podczas naszego pobytu miały miejsce koszykarskie derby pomiędzy Partizanem, a Crveną (niestety zabrakło dla nas biletów). Sami widzicie, że w weekend nie można tam się nudzić.
Sobota w Belgradzie przywitała nas nieustannie padającym deszczem, dlatego ze względu na brak zadaszenia we wszystkich stadionach w Belgradzie, udaliśmy się jedynie na niedzielne spotkanie pomiędzy Partizanem, a Mladost Lucani. Pogoda na szczęście dopisała. Stadion Partizana mieści się w bardzo niewielkiej odległości od stadionu Crveny i jest od niego o wiele mniejszy (tylko 32 tyś miejsc przy 55 tyś Marakany). Niedaleko obydwu obiektów mieszczą się knajpy i bary, w których można posilić się przed i po meczu.
Bilety zakupiliśmy w kasach dopiero na jakąś godzinę przed meczem (ja miałem wcześniej załatwioną akredytację) i bez żadnych kolejek (koszt 400 dinarów czyli około 15 zł). Mecz nie cieszył się przesadnie sporym zainteresowaniem, zwłaszcza, że kibice przyjezdni nie przyjechali wspierać swojej drużyny. Nie ma co się dziwić, Mladost jest beniaminkiem, a miejscowość Lucani ma niewiele ponad 5 tysięcy mieszkańców.
Zanim weszliśmy na stadion, delektowaliśmy się alkoholowymi trunkami z Polski, w obecności znudzonej tego dnia policji. Wokół stadionu porozstawiani byli sprzedawcy orzechów i słonecznika, z którymi mieliśmy przyjemność zamienić parę zdań. Żaden z nich tego dnia dużo nie zarobił. Na samym stadionie można było zakupić jedynie coś do picia (w tym piwko). Zdziwiłem się, że nie było przygotowanego żadnego cateringu, nawet klasycznej parówki w bułce.
Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, zostałem poinformowany przez jednego z gniazdowych z trybuny ultras (ekipa Grobari), że nie życzą sobie abym robił im zdjęcia. Na szczęście do tego czasu udało mi się zrobić kilka ujęć. Jak sami możecie zauważyć, większość kibiców Partizana nie ma w zwyczaju nosić klubowych szalików. Dlatego od razu zauważyłem obecność na trybunach kibiców z CSKA Moskwa. Dla przypomnienia, inny klub z Moskwy, Spartak ma zgodę z kibicami Crveny. Zwracając uwagę na ubiór kibiców, dopiero po bliższemu przyjrzeniu się zdjęciom, zauważyłem kilka znanych marek związanych z kulturą „football casuals”.
W pierwszej połowie młyn Partizana prowadził w miarę przyzwoity doping. Wywiesili kilka flag, odpalili trochę pirotechniki. Właściwie to by było na tyle jeśli chodzi o wydarzenia na trybunach. Pierwszy raz spotkałem się bowiem z sytuacją, w której w połowie meczu prawie cały młyn zwinął mandżur i opuścił stadion. Szok! W młynie została jedynie mała grupka, która próbowała prowadzić doping. Wspierały ją inne trybuny ale zaangażowania zdecydowanie brakowało.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0 zgodnie z przewidywaniami. Partizan przed derbami pozostawał liderem ligi z 5 punktową przewagą nad Czerwoną Gwiazdą. Co się działo na 148 derbach możecie zobaczyć w krótkim filmiku od kartofliska.pl, których jak zwykle na derbach Belgradu nie zabrakło.
Szlak został przetarty, wiemy już czego się spodziewać jadąc do Belgradu. Jako, że zobaczyliśmy tam większość atrakcji turystycznych, sprawdzimy co mają nam do zaoferowania inne serbskie miasta, w szczególności Nowy Sad. Serbio, do zobaczenia za rok, na 150 wielkich derbach Belgradu. Na koniec jak zwykle trochę zdjęć z turystyki. Zachęcam również do zadawania pytań w komentarzach. Za zdjęcia z trybun podziękowania dla Nipilda.
Kolejna relacja z Finału Pucharu Polski. Zapraszam do polubienia fan page’a na facebooku aby być na bieżąco z wpisami. Puchar jest nasz!