wyjazdy kibica Legii Warszawa
Opublikowane 05/02/2017 przez Aleksander Styś
Dla wielu osób wyjazd do Nowego Yorku jest pewnie marzeniem. Wielki świat za wielka wodą, gdzie wszystko musi być „naj”: największe, najwyższe, najlepsze, najdroższe. To chyba dlatego tak bardzo nas ciągnie do USA, bo jest tak bardzo niedostępne i nie każdy może sobie na taki wyjazd pozwolić. Gdyby nie fakt, że obecnie przebywa tam jeden z moich przyjaciół, zapewne nigdy bym się tam nie wybrał. Zapraszam na relacje ze sportowych atrakcji, znanych nam głównie z telewizji, filmów i internetu: baseball, hokej, koszykówka no i oczywiście amerykański soccer, na których miałem przyjemność uczestniczyć.
Gdybym chciał opisać dokładnie wszystkie areny sportowe i zrelacjonować Wam jak wyglądają (z perspektywy ulanego Amerykanina oczywiście) oraz imprezy które się na nich odbywały, to byłyby to bardzo podobne do siebie nudne teksty, których i tak byście nie przeczytali. Cała otoczka danego wydarzenia, jego organizacja jest niemalże wszędzie taka sama, dlatego poniżej przedstawię Wam pokrótce, jak to z grubsza wygląda i ile to kosztuje.
Wiza
Jeśli masz stałą pracę, rodzinę i nie wyglądasz jak typowy pracownik budowy to wydaje mi się, że nie będziesz miał żadnych problemów z załatwieniem pozwolenia wjazdu do Stanów. Cały proces trwa przynajmniej dwa, trzy tygodnie od momentu złożenia wniosku do rozmowy z przedstawicielem konsula w ambasadzie USA w Polsce. Koszt to 160 dolarów, których w przypadku odmowy wydania promesy nie da się odzyskać. Już na lotnisku w USA czeka nas jeszcze jedna rozmowa z urzędnikiem ale to już tylko formalność, bo tak jak pisałem powyżej, jeśli nie wyglądamy na typowego robola z brudem za paznokciami czy z plamami farby na ubraniu to nikt nam problemu na lotnisku nie będzie robić.
Bilet lotniczy
Nie wydziwiałem w tej kwestii, tzn. nie szukałem połączenia z bóg wie iloma przesiadkami byleby było taniej. Znalazłem bezpośrednie połączenie naszymi krajowymi liniami w cenie minimalnie przekraczającej 2 tyś złotych. Naprawdę nie widziałem i nie widzę potrzeby mordowania się kilkunastu godzin po lotniskach i samolotach dla oszczędności kilkuset złotych. Przy wydatkach nowojorskich ta kasa i tak rozpłynie się w oka mgnieniu, a my będziemy dodatkowo zjebani o wiele dłużej będąc już na miejscu. Dlatego moja rada jest prosta – nie oszczędzaj na bilecie, lot i tak trwa 8-9 godzin, po których też będziesz zmęczony i odczuwał skutki zmiany stref czasowych, tylko krócej, dlatego zachęcam aby tą opcję rozważyć.
Do NYC poleciałem na początku października, w najbardziej idealnej porze roku na zwiedzanie tego miasta. Niestety albo i stety, nie jest to jednak idealna pora na oglądanie NBA czy NHL, gdyż rozgrywki te zaczynają się dopiero w drugiej połowie października. Miało to jednak swoje dobre strony. Na pewno słyszeliście o meczach przedsezonowych – to takie sparingi, ostatnie sprawdziany formy przed rozpoczęciem właściwego sezonu. Nie dość, że hale sportowe nie są wypełnione po brzegi, to jeszcze bilety kosztują o około połowę taniej, a show niczym nie odbiega od tego z sezonu zasadniczego.
Bilet na mecz
Przejdźmy do tego na jakich sportowych atrakcjach byłem i ile kosztowały mnie bilety. Co do zasady najdrożej jest na NBA i NHL, ale to też zależy od tego na jaką arenę się wybierzemy. Musicie wiedzieć, że w NYC jest wiele drużyn sportowych w każdej dyscyplinie sportów zespołowych, wiele jest również stadionów w samym mieście (albo nawet poza NY) i z jednego obiektu korzysta kilka drużyn.
I tak, NY Knicks (NBA), NY Rangers (NHL) oraz NY Libertys (WNBA) rozgrywają swoje mecze w legendarnej Madison Square Garden w centrum Manhattanu, a Brooklyn Nets (NBA) oraz NY Islanders (NHL) w Barclays Center na Brooklynie. Popularni NY Yankees (MLB – baseball) mają swój Yankee Stadium na Bronxie, z którego korzysta również NY FC (MLS – piłka nożna), kiedy lokalny rywal tych ostatnich NY Red Bull, gra poza NYC w New Jersey na skromnym (w porównaniu do wyżej wymienionych) Red Bull Arena. Są jeszcze zespoły footballu amerykańskiego (NFL), NY Jets oraz NY Giants, które również grają w New Jersey na największym stadionie w okolicy NY – MetLife Stadium.
Bilety na poszczególne spotkania zakupiliśmy (pomógł mi mój przyjaciel) poprzez internet, korzystając ze strony http://www.stubhub.com. Na tej stronie można zarówno kupić jak i sprzedać bilet zakupiony wcześniej. W związku z tym, bilety mogą być zarówno tańsze jak i droższe niż te oficjalne (Ticketmaster). To oczywiście jedna z możliwości, których za pomocą googla możecie znaleźć o wiele więcej. Ceny będą się od siebie różnić ale dużej różnicy być nie powinno. Pamiętajcie, że podane ceny nie zawierają prowizji, która doliczana jest na koniec transakcji i może wynosić nawet 50% ceny biletu! Jeśli chcielibyście kupić bilety trochę droższe (ale tańsze od tych w necie), na jakieś lepsze miejsca niż te na samej górze, które są zwykle wycenione najtaniej, to inną opcją będzie po prostu pójście pod stadion przed meczem i zakup biletu od konika, oczywiście po wcześniejszej udanej negocjacji.
Przechodząc do konkretów, poniżej znajduje się lista wydarzeń, wraz z ceną biletu (uwzględniającą prowizje) na mecz.
Philadelphia Union at New York Red Bulls at Red Bull Arena, Harrison, 1/10/2016 – 21$
Baltimore Orioles at New York Yankees at Yankee Stadium, Bronx, 2/10/2016 – 16$
New York Rangers at New York Islanders Preseason at Barclays Center, Brooklyn, 4/10/2016 – 33$
Washington Wizards at New York Knicks Preseason at Madison Square Garden, New York, 10/10/2016 – 75$
Wszystkie bilety były tymi najtańszymi, na miejsca znajdujące się na samej górze trybun. Tak jak wspomniałem tłumów nie było i jeśli ktoś miałby taką ochotę, to mógł zająć miejsce w bardziej korzystnym sektorze. Jeśli przypadkiem zajęlibyśmy czyjeś miejsce, skończyłoby się tylko na krótkiej chwili zażenowania, bez żadnych większych konsekwencji.
Jak widzicie powyżej, bilety na Kniksów były w porównaniu do reszty mega drogie, mimo faktu, iż to był „preseason”. Magia Madison Square Garden? Kilka dni później po meczu NHL Rangers – Islanders, miało miejsce ponowne spotkanie pomiędzy tymi drużynami, które otwierało sezon regularny. Gospodarzami byli Rangersi grający właśnie na MSG, a bilet na to spotkanie (najtańszy) kosztował 200$. I teraz sobie pomyślcie, że w sezonie regularnym (NHL) jest 41 meczy u siebie, średnio około 1,5 w tygodniu. Wnioski wyciągnijcie sami.
Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz o której muszę napisać w kontekście aren sportowych. Każda z nich ma swój własny regulamin i jeśli sie gdzieś wybieramy dobrze byłoby się z nim zapoznać. Może się bowiem okazać, że z plecakiem czy też aparatem z wymienną optyką na obiekt nie wejdziemy (np. MSG). Nie wiem czy każda z aren ma dostępny depozyt, ja nie kusiłem losu, aparat (lustro) wziąłem jedynie na Yankesów i to z małym obiektywem (50mm).
Atmosfera
Jednym słowem piknik. Amerykanie chodzą na mecze całymi rodzinami i nie mają ciśnienia aby być jak najwcześniej i zdążyć przed „pierwszym gwizdkiem”. Z jednej strony jest to dla mnie zrozumiałe, bo jakbym miał siedzieć na meczu baseballa, który potrafi trwać czasami nawet ponad 4 godziny, to bym tam chyba umarł z nudów. Z drugiej strony każdy mecz rozpoczyna się od wysłuchania hymnu, śpiewanego na żywo. Jeśli chcielibyście go usłyszeć, należałoby być na stadionie trochę wcześniej. Na szczęście nie ma dużych kolejek przy wejściach, bo jest ich dużo, a ludzie schodzą się przez cały czas w trakcie trwającego już spotkania.
Apropo hymnu. Tylko raz „zdążyłem” i napiszę Wam, że byłem lekko skonsternowany gdy podczas wykonania słyszałem gwizdy oraz krzyki kibiców. Już pomijając fakt, że nie wszyscy zdejmują nakrycia głowy. Nie rozumiem, skąd ten brak szacunku do pieśni narodowej?
Jeśli jest piknik to muszą być też zabawy i atrakcje dla kibiców. W każdej z przerw w meczu, a w NHL czy NBA jest ich na prawdę sporo, pokazywani sią kibice, na zasadzie znanego wszystkim KissCam’a lub innych. Dla miejscowych jest to nie lada frajda i jak tylko zobaczą siebie na telebimach zaczynają się popisywać przy aprobacie pozostałej części widowni. Jeśli przerwa jest dłuższa organizatorzy wykorzystują ją na inne zabawy czy okazje. Widzieliście na pewno nie raz rzuty do kosza połowy boiska,akrobatyczne wsady, strzelanie do kibiców koszulkami czy też tańce cheerleaderek.
Wiadomo, że pomiędzy kibicami nie ma agresji, a barwy obydwu zespołów, którym kibicują mieszają się po całym stadionie i nikt nie ma z tym problemu. Nie jest to jednak regułą, bo byłem świadkiem małych przepychanek podczas spotkania Rangers z Islandersami. Zaczęło się oczywiście od utarczek słownych, a skończyło na szarpaninie i interwencji ochrony, która też chyba była zaskoczona obrotem sytuacji, nie do końca wiedząc jak się zachować.
Samo kibicowanie i doping ogranicza się do krótkich okrzyków. Nawiązując jeszcze do wspomnianego powyżej spotkania NHL, wyglądało to w ten sposób, że jedni kibice skandowali „Let’s go Rangers”, a drudzy starali się ich przekrzyczeć „Let’s go Islanders”. W tym przypadku odnosiłem wrażenie jakoby kibiców Rangers było więcej, a to przecież Islandersi byli gospodarzami. O melodyjnych śpiewach, zorganizowanym dopingu nie ma mowy. Czasami organizator puści jakiś znany dżingiel i każdy kibic niby wie co ma krzyczeć lub klaskać ale nie ma w tym jakiegoś obowiązku i każdy tak na prawdę bawi się jak chce.
Trochę inaczej było na meczu MLS. Tu ten doping był bardziej zorganizowany ale nie ma co porównywać go do tego, który znamy z Europy. Najbardziej zagorzalsi kibice, ichniejsi „ultrasi” (jeśli tak w ogóle możemy ich nazwać) zasiadali za bramką, podzieleni na dwie grupy, gdzie każda z nich miała swojego gniazdowego. Pomimo tego, że dzieliła ich odległość kilku metrów, to każda z nich zarzucała i śpiewała co innego. Odnoszę wrażenie, że to właśnie klub był organizatorem jednego z tych „młynów” i jak dla mnie efekt tego był sztuczny, chociaż wcale go nie neguje i rozumiem chęć przyciągnięcia kibiców na właśnie te sektory trybun. Ta druga grupa, w której było może z kilkanaście osób przypominała mi nieco europejski styl zachowania kibiców – byli w swoim świecie, jakby w ogóle nie zwracali uwagi na to co się dzieje na boisku.
Najbardziej zaskoczyła mnie na tym meczu odpalona pirotechnika. Niestety nie była odpalana przez kibiców ale włączała się automatycznie po każdym ze strzelonych golów przez gospodarzy. Efekt był całkiem niezły, pomimo tego, że odpalone były jedynie świece dymne w barwach klubu.
Jeśli natomiast chodzi o kibiców gości, to zasiedli oni po drugiej stronie stadionu, również za bramką. Nie byli oni oddzieleni żadnym płotem czy czymkolwiek od pozostałych kibiców gospodarzy siedzących nieopodal. Z mojej perspektywy, nie było ich w ogóle słychać. Kilkunastu minąłem spacerując po koronie stadionu, oczywiście każdy z nich ubrany był w barwy swojego klubu – tylko koszulki – moda na szale w USA chyba nie istnieje i nikt ich nie nosi, przynajmniej ja nikogo nie zauważyłem.
Catering
W około stadionu rozlokowane są przeróżne stoiska z jedzeniem w których możemy się posilić i napić. Niestety nie będzie to tania przekąska. Wszystko do jedzenia jest średniej jakości i w dodatku sporo kosztuje. Dajmy na to taki zwykły podstawowy hot dog – bułka, parówka polana musztardą, keczupem czy słodkim reliszem (do oporu) kosztuje 3 dolary. Wszystko inne jest już niestety droższe. Mnie najbardziej zabolała cena piwa, która w zależności od rodzaju wynosiła od 10 do 13 dolarów. Oczywiście znajdziemy tam niemal każdy rodzaj piwa, od popularnych draftów po cydr i nie wyobrażam sobie żeby się na meczu nie napić, ale z jedzeniem to bym się wstrzymał i zadbał o to przed udaniem się na dane widowisko.
Poza fast foodami możemy dokonać zakupów pamiątek klubowych. Stoisk jest również pod dostatkiem, a ceny nie odbiegają od tych, które znajdziemy w dużych sportowych sklepach nieopodal stadionów. Dlatego jeśli chcielibyśmy kupić coś w promocji, po przecenie, polecam wybrać się właśnie do sieciówek (Modells, Champs), gdzie można kupić oryginalne koszulki adidasa nawet po 10 dolarów. Oczywiście nie będą to koszulki z obecnego sezonu i pewnie z nazwiskiem gracza, który już gra w innym zespole, ale jednak. Aktualne repliki kosztują od 120 do ponad 200 dolarów, koszulki dla dorosłych 70 dolarów, a dla dzieci 50, czapki kupicie od 20 do 25 dolarów. Wybór jest ogromny.
Podsumowanie
To chyba wszystko co miałem Wam do przekazania w tym obszernym skrócie z wyjazdu do Nowego Yorku. Jeśli macie pytania śmiało, zadawajcie w komentarzach. Odnosząc się jeszcze do kosztów wyjazdu, to świadomie nie pisałem o noclegu w NYC, bo zatrzymałem się w mieszkaniu wynajmowanym przez mojego przyjaciela, przez co moje koszty wyjazdu drastycznie zmalały. Oczywiście, w dalszym ciągu były bardzo duże, największe w mojej dotychczasowej historii wyjazdowej ale dla porównania, mogę napisać, że były ponad 2 razy większe niż te jakie poniosłem podczas 2 tygodniowej wyprawy po Iranie (relacja TU), gdzie dodatkowo przemieszczałem się po całym kraju i korzystałem z noclegów w średniej klasy hotelach.
Od dziecka marzyłem aby zobaczyć na żywo rozgrywki najlepszej na świecie ligi koszykówki, hokeja czy baseballa i ten wyjazd spełnił moje oczekiwania. To co widziałem w grach komputerowych czy w telewizji w całości sprawdziło się w rzeczywistości. Pomimo wspomnianych powyżej wysokich kosztów było warto, dlatego zachęcam wszystkich do spełniania swoich marzeń z dzieciństwa. Ogrom atrakcji na miejscu jest na prawdę przytłaczający, nie idzie tego ogarnąć, na pewno nie w tak krótkim czasie.
Na zakończenie tradycyjnie, zestaw zdjęć które wykonałem podczas zwiedzania Nowego Yorku i nie tylko.
Atlantic City
DC
NYC cdn
Kategoria: RelacjaTagi: Baltimore Orioles, Barclays Center, Legia, Madison Square Garden, MLB, MLS, MSG, NBA, New York, New York Islanders, New York Knicks, New York Rangers, New York Red Bull, New York Yankees, NHL, NYC, Philadephia Union, Red Bull Arena, USA, Washington Wizards, Yankee Stadium